Widok kuli ziemskiej rozświetlonej setkami świateł robi imponujące wrażenie. Niewielu zdaje sobie jednak sprawę z tego, że to, co na zdjęciu cieszy oczy, w rzeczywistości jest również poważnym cywilizacyjnym problemem. Bo gdy światła w nocy jest za dużo w nocy, cierpią na tym rośliny, zwierzęta, a także nasze własne zdrowie. Zanieczyszczenie światłem, bo właśnie tak nazywamy nadmierne oświetlenie nocne, ma więc bardzo poważne konsekwencje. Jak im zapobiegać? Czy powinniśmy w związku z tym całkowicie zrezygnować ze sztucznego oświetlenia? Na szczęście nie jest to konieczne, dysponujemy bowiem technologiami, które są w stanie zanieczyszczenie światłem ograniczyć.
Czym jest zanieczyszczenie światłem i dlaczego powinniśmy mu zapobiegać?
Zanieczyszczenie światłem to konsekwencja świetlnej rewolucji, jaka rozpoczęła się w 1879 r
Gdy w 1879 r. Thomas Edison opatentował żarówkę, najprawdopodobniej nie zdawał sobie sprawy, że właśnie zapoczątkował jedną z największych zmian cywilizacyjnych w historii ludzkości. I choć człowiek dysponował już wcześniej narzędziami do rozświetlenia nocy, ani świeca, ani lampa naftowa nie mogła równać się z żarówką, która była w stanie stosunkowo niewielkim kosztem rozświetlić nie tylko całe domy, ale i miasta. Żarowym światłem najpierw rozbłysł Manhattan, za Nowym Jorkiem poszły inne miasta Ameryki, potem Europa i wreszcie cały świat. Tak powstały metropolie, które nigdy nie śpią, gdzie życie toczy się 24 godziny na dobę, gdzie nie trzeba się bać, wychodząc po zmroku na ulice, gdzie amatorzy nocnego życia bawią się do świtu w licznych oświetlonych lśniącymi neonami pubach i klubach. Człowiek po wiekach poddawania się naturalnemu rytmowi dnia i nocy wreszcie go ujarzmił przy pomocy żarówki, niestety nieświadomy tego, jakie niesie to za sobą konsekwencje.
Sztuczne światło dało nam poczucie bezpieczeństwa, odbierając możliwość obserwowania nocnego nieba
W tym, że ulice rozbłysły sztucznym światłem nie ma nic złego. Dzięki temu w miastach jest bezpieczniej i po zmroku możemy swobodnie się po nich poruszać. Problemem jest za to jego nadmiar i rozproszenie w nieodpowiednich kierunkach. Podświetlamy w końcu nie tylko ulice, ale również witryny sklepów, elewacje budynków czy bilbordy reklamowe. Problem nie byłby może aż tak poważny, gdyby były one oświetlone prawidłowo tzw. wiązka światła była skierowana wyłącznie na dany obiekt. Bardzo często zdarza się jednak, że przy okazji oświetlane są także tereny z nim sąsiadujące, które wcale dodatkowego oświetlenia nie potrzebują, albo że zastosowane oprawy rozpraszają światło na wszystkie strony. Wówczas mówimy o zanieczyszczeniu sztucznym światłem.
Autorami tego terminu są astronomowie, którzy już w latach 70. XX w. zauważyli, że nad obszarami zamieszkanymi przez ludzi tworzy się łuna świetlna, która przyćmiewa blask gwiazd i w efekcie utrudnia obserwacje astronomiczne. Nie trzeba teleskopu, by podobne obserwacje poczynić dziś samodzielnie. Wystarczy postawić sobie za cel zobaczenie drogi mlecznej. Praktycznie w żadnym z europejskich miast jest to niemożliwe, a to właśnie ze względu na zanieczyszczenie światłem.
Na gwiazdach ginących w blasku lamp nie kończą się konsekwencje zanieczyszczenia światłem
Każdy organizm - czy to roślina, czy zwierzę - posiada wypracowany w toku ewolucji zegar biologiczny. U człowieka reguluje go przede wszystkim światło słoneczne, które rano stymuluje komórki do wytwarzania kortyzolu, czyli hormonu odpowiedzialnego za naszą dzienną aktywność, a wieczorem, gdy jego natężenie stopniowo się zmniejsza, melatoniny, czyli hormonu snu. W momencie pojawienia się sztucznego światła mechanizm ten został zaburzony, stąd bezsenność czy problemy z zasypianiem. Udowodniono również, że przedłużona ekspozycja na światło, czy to dzienne, czy sztuczne, zwiększa liczbę zachorowań na depresję. Dowodem mogą tu być badania prowadzone za kołem podbiegunowym w Finlandii, gdzie latem słońce świeci przez 24 godziny, a zimą ciągle panuje ciemność. Okazało się, że największą ilość samobójstw odnotowuje się tam właśnie podczas dnia polarnego.
Na nadmiernej ekspozycji na sztuczne światło cierpi także nasz wzrok. Dotyczy to przede wszystkim niebieskiego światła o najkrótszej długości fali, która rozprasza się w naszym oku, pogarszając jakość widzenia.
Żółwie morskie, salamandry, ptaki wędrowne – to tylko kilka z wielu gatunków zwierząt, które cierpią przez zanieczyszczenie światłem
I zwierzęta nie były gotowe na to, że nocne niebo stanie się tak jasne. Szczególnie odczuły to gatunki żerujące nocą. Ich problem polega na tym, że w terenach zurbanizowanych oraz przy szlakach komunikacyjnych noc praktycznie nigdy nie nastaje. W efekcie płazy, takie jak salamandry, czują się zagubione i nie wiedzą, kiedy udać się na polowanie, co w konsekwencji prowadzi do ich niedożywienia i finalnie spadku populacji.
Intensywnie oświetlone aglomeracje miejskie są także przeszkodą dla ptaków wędrownych i nietoperzy. Podczas gdy jedne gatunki ptaków usiłują omijać intensywnie oświetlone aglomeracje podczas swoich wędrówek, inne, zwabione przez światło, trafiają do „pułapki”, z której zdezorientowane nie mogą się wydostać, wpadając na intensywnie oświetlone budynki lub na siebie nawzajem. Natomiast nietoperze jak ognia unikają terenów oświetlonych. Niestety, takie obszary przyciągają z kolei ćmy i chrząszcze, które są ich głównym pożywieniem.
Innym przykładem, który często przytaczany jest w artykułach dotyczących skutków zanieczyszczenia światłem, są żółwie morskie. Ich młode wylęgają się nocą na plaży. Gdy uda im się wydostać ze skorupki, instynktownie kierują się w kierunku światła, bo dawniej jego jedynym źródłem na plaży był księżyc lub gwiazdy odbijające się w morzu. Teraz, gdy nadmorskie promenady oświetlone są sztucznym oświetleniem, zamiast do morza, kierują się w zupełnie odwrotną stronę, stając się łatwym łupem dla nadmorskich drapieżników lub padając z wycieńczenia.
Co możemy zrobić w tej sytuacji? Czy powinniśmy całkowicie zrezygnować ze sztucznego oświetlenia?
Ani astronomowie, ani ekolodzy nie sugerują, by całkowicie zrezygnować ze sztucznego oświetlenia, bo na etapie cywilizacyjnym, na jakim obecnie się znajdujemy, jest to zwyczajnie niemożliwe. Miasta i wsie oświetlać można jednak mądrzej. Wystarczy wymienić oprawy oświetleniowe na takie, które zamiast emitować rozproszone we wszystkich kierunkach światło będą oświetlać jedynie docelowe miejsce, czyli określoną drogę, chodnik czy elewację.
Zmniejszyć można też natężenie światła emitowanego przez miejskie latarnie. Do tego, by bezpiecznie poruszać się po chodnikach, nie potrzebujemy bardzo jasnego światła, wystarczy ciepłe o niewielkiej intensywności, czego dowodem są oprawy świetlne zainstalowane w Los Realejos na Teneryfie. Wyspa od lat słynie z doskonałych warunków do obserwacji astronomicznych, jej włodarze dbają więc o to, by oświetlenie miast i hoteli mieszczących się na wyspie nie utrudniało pracy astrologom. Zabroniono zatem stosowania lamp świecących białym światłem o wysokim natężeniu i zastąpione je oprawami Philips LED PC Ambar wytwarzającymi ciepłe, bursztynowe światło, które zapewnia mieszkańcom i turystom bezpieczeństwo, ale jednocześnie nie utrudnia obserwacji nieba. Nowe oprawy charakteryzuje też inteligentny system rozrzutu światła, dzięki czemu oświetlają jedynie te przestrzenie, gdzie oświetlenie jest potrzebne.
W ograniczeniu zanieczyszczenia światłem niezwykle pomocne są też czujniki ruchu – dzięki nim możemy oświetlać jedynie te tereny, gdzie aktualnie ktoś przybywa. Tu przykładem może być wrocławskie osiedle Nowe Żerniki, gdzie intensywność z jaką świecą lampy, zwiększa się, gdy w ich zasięgu pojawi się człowiek. Także w niektórych kurortach na Florydzie, szczególnie tam, gdzie rozmnażają się żółwie, montuje się czujniki ruchu, które zapalają światło, gdy w pobliżu pojawią się ludzie. Dzięki temu nocą na plaży nie jest już tak jasno, a żółwie mają zapewnione dobre warunki do rozrodu.
Stosowanie odpowiednich opraw oświetleniowych, zmniejszenie natężenia stosowanego światła i czujniki ruchu – już te trzy rozwiązania pozwalają znacząco ograniczyć zanieczyszczenie światłem.
Zyskuje na tym nie tylko przyroda i nasze zdrowie, ale i miejski budżet. Szacuje się, że tylko w Europie na oświetlenie miejsc, gdzie światło nie jest potrzebne, marnuje się 1700 mln euro rocznie! Te pieniądze można z powodzeniem przeznaczyć na unowocześnienie infrastruktury oświetleniowej w taki sposób, by emitowane przez nią światło nie było już rozpraszane w atmosferze.